Rzec można, że w naszych duszach, czasem i ciałach, istnieją zadry, z którymi koniecznie chcemy się rozliczyć. Nieważne czy nastąpi to po roku, dwóch czy dziesięciu. Człowiek czuje, że musi. Musi i już. A czasami najzwyczajniej chce poczuć ponownie tę wyjątkową atmosferę, pragnie stać się częścią czegoś niezwykłego, wyjątkowego, tak - odważę się to napisać - budzącego podziw. To coś organizator oznacza czernią. Nosi się ją na piersi albo na pasie. Ta czerń wyznacza trzy drogi. Ta czerń jest chwałą, sławą i przekleństwem zarazem. I nawet jeśli na końcu doświadczysz sportowej porażki jesteś dumny.