02 stycznia 2015

Dwie życiówki na koniec czyli podsumowanie 2014 roku

Tytuł jest bardzo szumny i rozmija się nieco z typowym pojmowaniem życiówki. Tym razem żaden to czas, a dystanse: miesięczny i roczny. Patrząc na kolegów - dwóch Tomków B. szału nie robię. Ich kilometraże są o niebo większe. 246,63 km w grudniu, to o 39,01 km więcej niż w rekordowym marcu. Plan Skarżyńskiego w realizacji, zdaje się, że działa. W grudniu sumiennie, wypadły mi 2 treningi (jeden całkowicie, z drugiego zrobiłem 4 km i z powodu trwającego nadal bólu stawu skokowego odpuściłem 10 km). Gdyby przeliczyć to na kilometry i odjąć to co dodałem w innych treningach uzbierałoby się ok. 19 km.

Drugi rekord to przebieg roczny. Co prawda do marszałka Sikorskiego mi daleko, ale w przeciwieństwie do niego nie rozliczałem się z jazdy samochodem. 1582,75. W 2013 roku było skromniej, bo 1334 km. Wybiegałbym więcej, ale w styczniu i lutym męczyłem się z bólem pod kolanem, który wyglądał na zespół pasma biodrowo-piszczelowego. Po wizycie u fizjoterapeutki (polecam) okazało się, że odezwał mi się kręgosłup, bo nie wytrzymał niektórych ćwiczeń gimnastyki siłowej. W drugiej połowie lipca pojawił się ból poniżej zgięcia kolanowego. Zmniejszenie przebiegów nie przyniosło skutku, ortopeda orzekł chondromalację rzepki i torbiel Backera. Szczęśliwie ponowna wizyta u Justyny przyniosła bardziej optymistyczną diagnozę - przeciążenie. Skończyło się kilkoma sesjami masażu głębokiego i ból ustąpił. Gdyby nie te dwa epizody pewnie przekroczyłbym 1800, a może 2000 km. Zostawię to na przyszły rok.


Co jeszcze zadziało się w ciągu ubiegłego roku?
Zawody: 16 startów,  w tym 5 km po trzy starty wiosną i jesienią (zBiegiemNatury i City Trail), 1 raz 10 km z życiówką, ale gorszą o prawie 3 minuty od zakładanej, jedna 15 km z życiówką, pierwszy raz podszedłem do półmaratonu i zaliczyłem trzy. Oprócz tego biegi na karkołomnych dystansach 1,6 i 3,5 km, dwa biegi niepodległości (3 mile i 11 km).
fot. Waldemar Kowalewski


W sierpniu postanowiłem rozwinąć pisarstwo uprawiane na portalu maratonypolskie.pl i założyć blog. Efekt tego był taki, że wypożyczono mi do testów zegarek Soleus Fit, wygrałem w konkursie na testerów nowych modeli butów New Balance, a tym samym założyłem konto na instagramie.

NB  M1980GB
NB M980GG2
Dalej publikuję swe teksty na maratonach, efekt jest taki, że sporo z nich (ku memu zdziwieniu i radości zarazem) zostało przez admina wrzucone na główną stronę. Znaczy nie piszę aż tak źle.
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE5n8V3-tpkXQGBr0goDFIkeNjMnSSE9JIEA0rdLZkmEyHny1F02NT77z76d2BFZok2nmGx-zJJdYg9mU25rVZsuaIRbwgyoOOUWcNVmhsiIzh9eHDhnaXSsuJKkKKIWkLA32MR00iiKU/s200/maratony_polskie.png
Poza tym coś się zaczęło ruszać w wydolności. Tempo rośnie, tętno spada. Zobaczymy jak to będzie wyglądać, gdy dojdę do WB2, które prędkościami przelotowymi będzie oscylować w okolicach mej życiówki na 10 km.

A plany na 2015 rok? Zacząłem 1 stycznia od dystansu 20,15 km, a teraz pozostaje wszystko co monotonne - trening do maratonu, który odbędzie się 19 kwietnia w Łodzi (chyba, że dziwnym trafem rzucę się na Kraków, ale raczej wątpię). Oprócz tego dokończenie cyklu City Trail, parę dziesiątek, półmaratony w Inowrocławiu, Unisławiu i rozprawienie się z Piłą. Może jesienią rzucę się na maraton w Poznaniu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

3 razy Śnieżka

Rzec można, że w naszych duszach, czasem i ciałach, istnieją zadry, z którymi koniecznie chcemy się rozliczyć. Nieważne czy nastąpi to po ro...