Dwa zdjęcia.
Trzy lata różnicy.
28 lipca 2012 roku włożyłem chińskie tenisówki, szorty i bawełnianą
koszulkę. Po 500 metrach płuca chciały wybuchnąć. Zrobiłem wówczas 3,9
km w czasie 29:31. Dziś pewnie zszedłbym w okolice 16 minut.
W nogach 4288,74 km.
38 startów, w tym sześć półmaratonów.
16 życiówek.
Jedno pierwsze miejsce indywidualnie i jedno drużynowo.
Dwie kontuzje.
Parę przeciążeń.
W bieganie wkręciłem przynajmniej cztery osoby w tym dwie najważniejsze w życiu.
Poznałem sporo ciekawych osób (m.in. trzy Justyny, Kasię, Grzesia, dwóch Maciejów, Piotra).
Byłem testerem 3 par butów, jednego zegarka.
Zrzuciłem 11 kg
Prowadzę blog.
Co przede mną?
Maraton.
Bieg górski.
I dużo pracy by wciąż poprawiać rekordy życiowe.
Madzi dziękuję za cierpliwość i tolerowanie moich biegowych dziwactw.
Koleżankom i kolegom z biegowych tras dziękuję za miłe chwile na zawodach.
29 lipca 2015
27 lipca 2015
Trochę po wariacku
Przyjaciele nad morzem. Zapraszają. No to pojedziemy. Zerknąłem na mapę biegów, a tam kiepsko. Nic. Trudno. Pojedziemy.
Niestety pogoda i prognozy zrobiły się kiepskie. Deszcz, wiatr, zimno. Pomyślałem, popatrzyłem. A może odpuścić morze? Znów zerknąłem na mapę. Ciechocin niedaleko Golubia-Dobrzynia. I Półmaraton Szlakiem św. Jakuba. Wpisowe symboliczne - 20 zł. W Golubiu nigdy nie byłem, a zawsze kusił mnie tamtejszy zamek. Rzuciłem hasło Madzi i jej kuzynce i plany zmieniły bez problemu. Dziewczyny pozwiedzają, ja pobiegnę.
W sobotę zrobiłem planowy trening - przebieżki. Wybrałem bieg ze zmienną prędkością. Setki tempem 3:05? Kurczaczki. Szybko jakoś. Trening szedł, było go czuć w nogach. Po trzecim powtórzeniu stwierdziłem, że wystarczy, bo na półmaratonie może być kiepsko.
Mijający tydzień był dość ciężki. Fakt, że we wtorek zrobiłem tylko 6 km, bo końskie muchy doprowadziły mnie do szału, ale wróciłem do gimnastyki siłowej. Czwartek to WB2 po miękkich ścieżkach Myślęcinka (niezłe wyzwanie).
Ruszyliśmy rano. Szybko, sprawnie, przed godziną 9 byliśmy w Golubiu. W biurze zawodów poszło sprawnie, mimo, że nie byłem zapisany na bieg. W pakiecie startowym koszulka techniczna (tradycyjnie wolałbym bawełnę). Delikatna rozgrzewka - ze 2 km, w tym podbiegnięcie do podnóża zamku i zameldowałem się na starcie.
Niestety pogoda i prognozy zrobiły się kiepskie. Deszcz, wiatr, zimno. Pomyślałem, popatrzyłem. A może odpuścić morze? Znów zerknąłem na mapę. Ciechocin niedaleko Golubia-Dobrzynia. I Półmaraton Szlakiem św. Jakuba. Wpisowe symboliczne - 20 zł. W Golubiu nigdy nie byłem, a zawsze kusił mnie tamtejszy zamek. Rzuciłem hasło Madzi i jej kuzynce i plany zmieniły bez problemu. Dziewczyny pozwiedzają, ja pobiegnę.
W sobotę zrobiłem planowy trening - przebieżki. Wybrałem bieg ze zmienną prędkością. Setki tempem 3:05? Kurczaczki. Szybko jakoś. Trening szedł, było go czuć w nogach. Po trzecim powtórzeniu stwierdziłem, że wystarczy, bo na półmaratonie może być kiepsko.
Mijający tydzień był dość ciężki. Fakt, że we wtorek zrobiłem tylko 6 km, bo końskie muchy doprowadziły mnie do szału, ale wróciłem do gimnastyki siłowej. Czwartek to WB2 po miękkich ścieżkach Myślęcinka (niezłe wyzwanie).
Ruszyliśmy rano. Szybko, sprawnie, przed godziną 9 byliśmy w Golubiu. W biurze zawodów poszło sprawnie, mimo, że nie byłem zapisany na bieg. W pakiecie startowym koszulka techniczna (tradycyjnie wolałbym bawełnę). Delikatna rozgrzewka - ze 2 km, w tym podbiegnięcie do podnóża zamku i zameldowałem się na starcie.
26 lipca 2015
Narysuję dziś jelonka
Wyjechaliśmy na urlop. Daleko dość. W samochodzie tyłek odpadał, ale dotarliśmy. Na miejscu okazało się, że wcale nie jest płasko. Górka, dołek, górka, dołek i tak do znudzenia. Jako, że teren nowy, a do tego język barbarzyński włączyłem garminowskie oprogramowanie i zacząłem oglądać mapę zastanawiając się gdzie by pobiec. Rysowałem szlaczki, rysowałem. Zaczęło to coś przypominać. Hmm. Głowa, rogi, szyja... Jak się pokombinuje, doda nogi to wyjdzie koślawy jelonek. Wgrałem trasę w zegarek i następnego dnia ruszyłem na 16 km.
Tak miał wyglądać. Okazało się, że tylna noga była kreską. |
Subskrybuj:
Posty (Atom)
-
Dziś będzie w nieco cięższym klimacie. In memoriam. Weronika, moja córka. Rocznik 2008. Gdy miała 2 lata i 5 miesięcy wylądowała na Oddzia...
-
Rzec można, że w naszych duszach, czasem i ciałach, istnieją zadry, z którymi koniecznie chcemy się rozliczyć. Nieważne czy nastąpi to po ro...
-
16 Poznań Maraton. Minęły niemal 34 godziny od startu i 30,5 od zakończenia. I nadal mam pustkę w głowie. To pierwszy raz gdy nie wiem co n...
3 razy Śnieżka
Rzec można, że w naszych duszach, czasem i ciałach, istnieją zadry, z którymi koniecznie chcemy się rozliczyć. Nieważne czy nastąpi to po ro...