27 lipca 2015

Trochę po wariacku

Przyjaciele nad morzem. Zapraszają. No to pojedziemy. Zerknąłem na mapę biegów, a tam kiepsko. Nic. Trudno. Pojedziemy.
Niestety pogoda i prognozy zrobiły się kiepskie. Deszcz, wiatr, zimno. Pomyślałem, popatrzyłem. A może odpuścić morze? Znów zerknąłem na mapę. Ciechocin niedaleko Golubia-Dobrzynia. I Półmaraton Szlakiem św. Jakuba. Wpisowe symboliczne - 20 zł. W Golubiu nigdy nie byłem, a zawsze kusił mnie tamtejszy zamek. Rzuciłem hasło Madzi i jej kuzynce i plany zmieniły bez problemu. Dziewczyny pozwiedzają, ja pobiegnę.

W sobotę zrobiłem planowy trening - przebieżki. Wybrałem bieg ze zmienną prędkością. Setki tempem 3:05? Kurczaczki. Szybko jakoś. Trening szedł, było go czuć w nogach. Po trzecim powtórzeniu stwierdziłem, że wystarczy, bo na półmaratonie może być kiepsko.

Mijający tydzień był dość ciężki. Fakt, że we wtorek zrobiłem tylko 6 km, bo końskie muchy doprowadziły mnie do szału, ale wróciłem do gimnastyki siłowej. Czwartek to WB2 po miękkich ścieżkach Myślęcinka (niezłe wyzwanie).

Ruszyliśmy rano. Szybko, sprawnie, przed godziną 9 byliśmy w Golubiu. W biurze zawodów poszło sprawnie, mimo, że nie byłem zapisany na bieg. W pakiecie startowym koszulka techniczna (tradycyjnie wolałbym bawełnę). Delikatna rozgrzewka - ze 2 km, w tym podbiegnięcie do podnóża zamku i zameldowałem się na starcie.



Ludzi całkiem sporo. Pojawiła się też reprezentacja Run Bydgoszcz.
fot. Jan Chmielewski
Ja oczywiście bez pomysłu co pobiec. Plan treningowy zakładał wycieczkę biegową 25 km więc stwierdziłem, że pobiegnę na 2 godziny. Tempo w okolicach 5:38 min/km.
Ruszyliśmy
Pierwszy km 5:16. Drugi 4:59. Trzeci 4:58... Co ciekawe biegnie mi się luźno, tętno w okolicach 165. Robi się ładne WB2. No to przy tym zostanę.
Trasa zapowiadała się na wymagającą. Z ciekawości wyrysowałem profil na geocontext.org i okazało się, że tam górki i dołki. Do górskich podbiegów oczywiście było im daleko, ale dla niewprawnych nóg mogło stanowić wyzwanie.
I faktycznie. Na trasie jest trochę podbiegów. Jakby tego było mało wiatr też robi swoje, bo dmucha w okolicach 25 km/h. Od ok. 10 kilometra wybiegamy z lasu i przed nami tylko pola. Pola, podbiegi i wiatr wiejący głównie w twarz.
Tempo mam szarpane. 5 km 4:42, 6 km 5:07, 9 z podbiegiem 5:12. A tak biegnę w okolicy 4:48, chwilami szybciej.
Od piątego kilometra bolą mnie dwugłowe ud. Ból przesuwa się w kierunku pośladkowych. Nic to. Nie będę odpuszczał, odzywa się miniony tydzień.
Pewnie gdzieś ok. 14 km, kawałek od drogi stoi emerytowany rolnik. Starowinka taki i pokrzykuje do biegaczy dodając im sił. Bardzo ciekawy to widok i bardzo rzadki.
Fot. przetartyszlak.pl

Biegnę samotnie. Ciężko się do kogoś przyczepić, co jakiś czas wyprzedzam kolejnych zawodników. W okolicy 16 km dogania mnie chłopak, zamieniamy parę zdań, pyta o tempo i tak mkniemy razem po 4:59-4:50. Mówi, że po 18 km chce przyspieszyć, więc go poganiam, a ja zostaję przy mojej szarpaninie tempa.

W okolicy 18,8 km wciągam żel. W sumie nie wiem po co. Ten bieg to sprawdzian jak zareaguje organizm na brak wspomagania. Przy WB2 było ok. Żel wziąłem chyba z nudów. Poza bolącymi nogami nie czuję zmęczenia. W sumie to też ciekawe doświadczenie. Kto wie jak będzie w czasie maratonu, który będę musiał pobiec tempem 4:58 min/km
Na zegarku 20 km. Wbiegam do Ciechocina. Strażacy mówią, że jeszcze kilometr. Wiem - odpowiadam. Zastanawiam się czy przyspieszać, ale stwierdzam, że nie ma sensu bo nie walczę o czas. Nagle moim oczom ukazuje się finiszowa prosta. Jakieś 300 m przede mną. Patrzę, na zegarku 1:43:58. Przyspieszam by zejść poniżej 1:45. Dziwne, bo ze średniego tempa wychodziło mi, że pobiegnę w okolicach 1:47. Podkręcam tempo, ale nie biegnę na maksa.
Fot. przetartyszlak.pl
Fot. przetartyszlak.pl

Uśmiechnięty wpadam na metę, zatrzymuję zegarek. 1:44:44. Dokładnie to samo co rok temu w Unisławiu. Jak to się stało, że pobiegłem tak szybko? Sprawa okazuje się banalna. Garmin pokazał 20,86 km, czyli jakieś 400 m za mało. Spoko. Nikt atestu trasy nie obiecywał, życiówki nie chciałem robić. Może być.

Na koniec drożdżówka, grochówka, festyn na placu za urzędem. Czekam na dziewczyny, bo przydałoby wciągnąć na siebie jakiś długi rękaw. Stojąc na schodach urzędu zobaczyłem w oddali dolinę. Oho! Tam dopiero byłby podbieg. Droga od strony Drwęcy to raptem 9% nachylenia. Dlaczego nią nie zakończono biegu? Dałoby to wszystkim w kość, ale byłoby niezłym znakiem rozpoznawczym. Oczywiście nie omieszkałem sobie pod niego podbiec, ale przyznam, że nogi nie miały ochoty na to by pocisnąć.
Cóż napisać o półmaratonie. Był on częścią imprezy Festiwal św. Jakuba. Główne założenie to pielgrzymowanie. A pielgrzymowano na kilka sposobów: biegnąc półmaraton, jadąc rowerami, idąc oraz płynąc kajakami. Start był w Golubiu-Dobrzyniu, meta w Ciechocinie. Na mecie oczywiście festyn, stoiska handlowe. 
Jak na debiut impreza udana. Każdy z uczestników dostawał medal w kształcie muszli. Biegacze duży, pozostali mniejszy. Na trasie biegu, bodajże w 4 miejscach, zawodnikom dopingowały zespoły muzyczne. Dawało to fajny klimat. Najlepiej rozstawiono orkiestrę dętą, bo słychać było ją dobre 400 m wcześniej (stała za ostrym zakrętem, stąd niosło ją daleko).
Dało się zauważyć duże zaangażowanie organizatorów. O pracy wolontariuszy najlepiej świadczą okolice 4 km, na którym zrobiono agrafkę. Trasę rozdzielono tam foliową taśmą. Jako, że słupki były od siebie nieco oddalone wiatr targał taśmą w najlepsze. I co? Postawiono dodatkowe "słupki." Były to osoby z obsługi biegu. Stali i trzymali taśmę.
Co istotne bieg dobrze zabezpieczony. W przeciwieństwie do Biegu Piastowskiego tu nie musieliśmy obawiać się samochodów na trasie. Ruch był całkowicie wstrzymany, nikt nie pchał się autami. Super.

A na wydłużenie trasy jest chyba prosty sposób. Rozciągnąć agrafkę o dodatkowe 200 m i będzie git.

Trasa jest na tyle malownicza i trudna, że w przyszłym roku postaram się tam zawitać.

2 komentarze:

  1. Było ok. 250 metrów za mało, nie wiem skąd to 400m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z doświadczenia. W Ciechocinie wyszło 20,86 km, doświadczenie wskazuje, że atestowany półmaraton to wg zegarka ok. 21,17-21,31 (Unisław i Piła).

      Usuń

3 razy Śnieżka

Rzec można, że w naszych duszach, czasem i ciałach, istnieją zadry, z którymi koniecznie chcemy się rozliczyć. Nieważne czy nastąpi to po ro...