18 października 2014

"Idzie jesień dary niesie"

Jesień w zasadzie nie idzie. Już przyszła i zagościła się na dobre. Jeszcze chwila, a z pięknej, złocistej, czerwonej, bordowej, brązowej, takiej kolorowej zrobi się szara, bura i ponura. Póki co cieszę się tym co za oknem. Choć robi się chłodniej, choć jest wilgotno, a ostatnie trzy dni były deszczowe dary wędrują pięknie. Och jak dobrze, że nie mieszkam w mieście! To nic, że błoto! To nic!

Dziś zrobiłem dużą pętlę. Właśnie. Moje trasy biegowe to zasadniczo trzy pętle i trasa nocna od lasu do lasu.
Pętla mała 4,2 km, średnia 4,8 km i duża 7,5 km (czasem - tak jak dziś lekko zmodyfikowana 8,15). Początek przez pola, starą drogą do Mroczy, później hop w las drogą, którą jeździ niewiele osób i robi to raczej czymś większym niż auto osobowe. W lesie miło. Drzewa kolorowe, dęby, olchy. Liście dębów na drzewach będą mi towarzyszyć do wczesnej wiosny. Mieszkając w mieście nie miałem pojęcia, że po uschnięciu nie opadają na ziemię.
Zanim wbiegłem do lasu strzeliłem sobie focię z rąsi. Panorama mi się wymyśliła :D Pomysł na nią nie był przypadkowy - wysyłałem ją na konkurs foto-biegowy.

Po 2,6 km trzeba na chwilę wyskoczyć z lasu i pobiec wzdłuż jego granicy, a tam było drugie miejsce z wyciętymi drzewami. Opał i papier. I znów liściasto i iglasto. Takie tu mam lasy.
Hmmm. Ja tu się zachwycam okolicznościami przyrody a co z bieganiem? Właśnie. Dziś po trudach tygodnia i późnych powrotów postawiłem na relaks. Wolniej, tempo w ok. 6:10 i z niskim tętnem. Jeszcze niedawno psioczyłem, że mam za wysokie. Chyba zaczęło wracać do normy odkąd wróciłem do bardziej regularnego biegania. Dzisiejsze średnie 146.
Prawdę mówiąc nadal nie szaleję biegowo. Potrafię odpuścić 3 kolejne dni, ale jakoś tak się poskładał październik, że mam nieco więcej zajęć i z wieczora nie miewam ochoty na bieganie. Nic to. Od listopada ruszę ostro, bo w mej głowie urodził się plan, który definiuje liczba 42195, ale o tym w innym wpisie.
Błoto... Najgorzej będzie zmoczyć buty i zastanawiać się czy zdążą wyschnąć. Z drugiej strony poprzednie dwie zimy jakoś przeżyły i dało się biegać, więc nie będę się martwił na zapas.

26 października startujemy całą rodziną w cyklu City Trail. Madzia pozazdrościła Wierce i mi i też pobiegnie. Do tego sąsiadka. Hmmm Muszę pomyśleć ile osób już namówiłem na ten cykl. Myślęcinek ma to dobrego, że jest płasko i można się postarać o w miarę dobry czas (pod warunkiem, że nie ma błota i śniegu).
Zastanawiałem się co wybiegać za tydzień. Czy ruszyć towarzysko z dziewczynami czy powalczyć z czasem. Chyba wybiorę drugą opcję. Wiosną będę miał z czym porównywać. A jaki plan czasowy? Nie pochwalę się, bo nie wiem czy mam na niego szanse.
Jutro trening pod superkompensację. Będzie ostro i mocno. Przebieżki 10x400/400 tempem szybszym o ok. 5 sekund od startowego. Jak da radę to o 10 sekund.

A takie bieganie miałem dziś . Normalnie bym nie pomyślał o zdjęciach. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

3 razy Śnieżka

Rzec można, że w naszych duszach, czasem i ciałach, istnieją zadry, z którymi koniecznie chcemy się rozliczyć. Nieważne czy nastąpi to po ro...