Biegowi bogowie? W zawodowym bieganiu są mistrzowie. Niezaprzeczalni.
Ogólnoświatowi, europejscy, krajowi. Kto takim jest to sprawa
indywidualna.
Ale są też herosi lokalni. Czasem kolega z klubu, czasem sąsiad, czasem nieznajomy.
3 lipca na maratonach pojawiła się zapowiedź o indywidualnym biegu przez
Polskę. 800 km w 7 dni, pomysłodawca Ryszard Kałaczyński. Próżno było
szukać konkretnych informacji, rozpisanych etapów biegu. Nic to.
Kolejna informacja pojawiła się na maratonach gdy bieg już trwał. Na
stronie biegu dopiero ogarnąłem wielkość przedsięwzięcia. I to w dwojaki
sposób. Czysto sportowo rzecz nieziemska, a do tego mentalnie.
Bo nie jest to zwykły widok. O ile często spotykamy biegających
mieszkańców wsi (co jest efektem boomu budowlanego minionych lat), o
tyle znalezienie biegającego rolnika to już niemały wyczyn. Sam mieszkam
na wsi, typowo rolniczej. Nowego budownictwa tu niewiele, importowych
mieszkańców również. Na niespełna 400 mieszkańców biegają tu bodajże 3
osoby. Cała trójka importowa, z nich tylko ja biegam przez wieś o
zwartej zabudowie.
Ludzie chyba przywykli do mego widoku, czasem pytają ile kilometrów
biegam i robią oczy jeśli mówię, że w okolicach 10 (w sumie rok temu był
to dla mnie kosmiczny dystans). Pewnie nieraz myślą, że nie jestem
normalny, bo kto biegałby w deszczu czy śniegu, nocą albo w mrozie.
Ale do rzeczy.
Ryszard Kałaczyński, choć go nie znam (a mieszkamy od siebie o jakieś 20
km) jest dla mnie herosem. Bo nie czarujmy się. Być rolnikiem, to nie
jest praca 8 godzin dziennie, po której można sobie wyskoczyć pobiegać,
ba mieć jakiekolwiek zainteresowania ruchowe. Dzieciaki owszem, piłka,
rower, czasem siatkówka. Dorośli? Prędzej knajpa, jeśli jest (a ostatnio
u nas się zwinęła), albo siedzenie w domu i? Może telewizor, albo
jakieś domowe robótki.
A pan Ryszard? Z tego co wyczytałem kończy pracę i idzie pobiegać. 20 do 50 km, tak jakby to był spacer do sklepu po chleb.
I ta zaciętość. Bo bieg przez Polskę to taki drobiazg. Drugi, kto wie, czy nie będący jego manią, to Spartathlon. Chylę czoło.
800 km w siedem dni. A na deser Maraton Solidarności. Jakby sam bieg
przez Polskę nie był wystarczającym treningiem przed Spartathlonem.
I szkoda tylko, że się zgapiłem i przegapiłem. Biegł obok mnie. Przyłączyłbym się na parę kilometrów.
Suplement:
A 15 sierpnia 2014 r. Ryszard Kałaczyński rozpoczął codzienne maratony. W planie ma 366 maratonów w 366 dni. Dziś zakończył 112.
Jeśli chcecie możecie mu towarzyszyć.
Tu profil na fb
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Dziś będzie w nieco cięższym klimacie. In memoriam. Weronika, moja córka. Rocznik 2008. Gdy miała 2 lata i 5 miesięcy wylądowała na Oddzia...
-
Rzec można, że w naszych duszach, czasem i ciałach, istnieją zadry, z którymi koniecznie chcemy się rozliczyć. Nieważne czy nastąpi to po ro...
-
16 Poznań Maraton. Minęły niemal 34 godziny od startu i 30,5 od zakończenia. I nadal mam pustkę w głowie. To pierwszy raz gdy nie wiem co n...
3 razy Śnieżka
Rzec można, że w naszych duszach, czasem i ciałach, istnieją zadry, z którymi koniecznie chcemy się rozliczyć. Nieważne czy nastąpi to po ro...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz