Naszła mnie refleksja na temat klepania kilometrów. Mam plan treningowy pod maraton (Skarżyński). Od 6 tygodni klepię część z biegami w drugim zakresie w czwartki. Wtorki to siła biegowa (50 metrów skip A plus 50 metrów wieloskok), sobota przebieżki, niedziela na zmianę 20 i 25 km. Jak widać nudno. Nie ma się co czarować. Trening pod maraton jest wybitnie monotonny i pewnej odmiany można szukać tylko w soboty, zmieniając dystanse przebieżek.
Od jakiegoś czasu zauważam, że nie czuję zmęczenia. Zimą często było tak, że dzień po treningu budziłem się z bólem nóg. Wieczorem, z lżejszym bólem, szedłem spać i zastanawiałem się co będzie następnego dnia i czy dam radę zrealizować kolejny punkt planu.
Ostatnio tego nie mam. Rodzi się pytanie czy się uodporniłem czy też trening przestał być wymagający.
W minioną sobotę postanowiłem wybrać się do Bydgoszczy na zajęcia Biegam bo lubię. Byłem na nich całe wieki temu (pewnie ze 2 lata) i wówczas poznałem bardzo lubiany przeze mnie akcent - bieg ze zmienną prędkością na odcinkach 400/400+100/100+300/300+200/200. Stwierdziłem, że może i tym razem coś ciekawego się objawi.
Było nas kilkunastu. Zajęcia jak zwykle prowadzone przez Błażeja Stankiewicza i Krzysztofa Gosiewskiego. Jakże różne od tego co robię normalnie. Rozgrzewka to raptem 4 km, później sporo ćwiczeń różnorakich w tym coś, co wprowadziłem do domowej gimnastyki - podskoki na nogach wyprostowanych w kolanach. Podskoki w przód i tył, wybicia tylko ze stawu skokowego. Dają nieźle w kość, czuć je również w udach.
fot. facebook.com/BiegamBoLubie |
fot. facebook.com/BiegamBoLubie |
Część zasadnicza treningu odbyła się na murawie. Biegaliśmy boso. Kiedyś by mnie to przeraziło, teraz nieco wiem jak ugryźć temat. Parę przebieżek po przekątnej, ćwiczenia sprawności ogólnej.
fot. facebook.com/BiegamBoLubie |
fot. facebook.com/BiegamBoLubie |
fot. facebook.com/BiegamBoLubie |
fot. facebook.com/BiegamBoLubie |
Całe popołudnie czułem nogi, do tego pomoc w remoncie u przyjaciół nieco utrudniała odpoczynek. W niedzielę obudziłem się z bólem, a trzeba było wyklepać wolne 25 km. Oj jak mnie ono męczyło. Cały dystans na bolących nogach, tempo 5:58. Oj. Ale poszło.
Kombinacja siły biegowej tak mi się spodobała, że zrobiłem ją we wtorek dobijając do 10 powtórzeń. Jako, że od poniedziałku dołożyłem jeszcze gimnastykę siłową (moje lenistwo sprawia, że strasznie ją zaniedbałem) efekt był taki, że cały tydzień trenowałem na zmęczeniu. Ciekawe doświadczenie.
Jutro z ostrego marszu startuję w Zadyszce Bydgoskiej i ma być to start pod superkompensację. Przyszły tydzień będzie luźniejszy i zakończy się sprawdzianem na półmaratonie w Pile. Zobaczymy co mam w nogach i co poprawić przed maratońskim debiutem w Poznaniu.
A tak poza tym przyjemnie pobiegać na tartanie.
fot. facebook.com/BiegamBoLubie |
Tomek, czy możesz opisać bardziej szczegółowo na maila zasady treningu 400/400+100/100+300/300+200/200 oraz defilada i wieloskok? Podaję maila kuba197@o2.pl
OdpowiedzUsuńZ góry dzięki i pozdrawiam. Kuba, Drzewianowo