Biegowo straciłem trzy tygodnie, właściwie kolejny też muszę liczyć jako stracony, bo opis RTG będzie w przyszłą środę. Jakieś dwa dni temu stwierdziłem, że grzeszę nie robiąc nic. Wobec tego postanowiłem przeprosić się z panem McKenzie, a właściwie z jego metodą. Cóż to i po co się stosuje? Musimy się cofnąć do lutego 2014 roku.
W lutym, jak to w lutym. Zimno, śnieg. Biegało się fajnie. Do tego stopnia, że raz zabrałem mą córkę na wycieczkę. Ona na sankach, do sanek dowiązana lina z pętlą, pętla założona na barki i hej, biegniemy. Zrobiłem tak parę kilometrów, po których zaczęła boleć mnie noga tuż poniżej kolana. Jakiś czas później w ramach treningu zrobiłem podbiegi 10x200/200. Pod koniec noga bolała jak diabli. Zatem pauza, przeszukanie internetu i wyszło, że to objawy typowe dla ITBS. Po polsku zespołu pasma biodrowo-piszczelowego. I cóż? Ćwiczenia, ćwiczenia, wszystko by wzmocnić. I nic.
Koniec końców padło na poszukiwanie fizjoterapeuty. Trafiłem do pani Justyny Koseckiej, która nieźle mnie powyginała, wypytała i postawiła banalną diagnozę. Żadne ITBSy, a kręgosłup do bani.
Jako zadania domowe dostawałem kolejne ćwiczenia. I faktycznie pomogły. Co z tego, skoro człowiek istota leniwa. Jak przestało boleć to po krótkim czasie przestało się ćwiczyć.
Teraz, przy okazji nowego bólu, w nowym miejscu postanowiłem wrócić co McKenziego. Dlaczego? Ćwiczenia nieźle wzmacniają mięśnie stabilizujące kręgosłup. W marcu, po krótkim czasie zauważyłem, że biegam równiej, stabilniej. Trzeba do tego wrócić w ramach prostej zasady. Chcesz biegać szybko ćwicz mięśnie obręczy biodrowej i barków. A tak poza tym ćwiczenia są o tyle przydatne, że przy siedzącej pracy pomagają utrzymać właściwą postawę (co ostatnio znów zaniedbałem).
Gdyby ktoś się nudził polecam dwa ćwiczenia.
1.
Przeprosty. Pozycja podobna jak wyjściowa do pompek, wyprostować ręce pozostawiając miednicę na podłodze, zrobić wydech i przetrzymać przez 5-10 sekund. Powtórzyć 10 razy. Jak się da to ćwiczenie robić co 3 godziny.
Leżenie na brzuchu, ręce przed siebie w osi pionowej, dłonie kciukami do góry. Na zmianę podnosić ręce na ok. 10 cm, przetrzymać przez kilka sekund. Takich podnoszeń wykonywać do ok. 25. Jak się wyćwiczy można robić 2 czy 3 serie.
Oba ćwiczenia są rewelacyjne i tak samo działają. I co ważne nie łupie w kręgosłupie :D
A co mnie boli obecnie? Tak jak napisałem na wstępie - pogranicze łydki i zgięcia kolanowego. Ortopeda stwierdził, że może to być torbiel Bakera. Wypytał czy nie boli mnie kolano. No czorta. Zero bólu w kolanie. Nic mi się tam nie działo. Pożyjemy, zobaczymy co na to rtg. Póki co porozmawiałem dziś z Krzyśkiem, który zmagał się z Bakerem. Stwierdził, że co lekarz to teoria, ale torbiel lubi pojawiać się gdy coś się dzieje w kolanie.
Póki co ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Plecy i barki.
A tak na deser. Mam okazję zostać dwutygodniowym testerem zegarka Soleus Fit. Jesteście ciekawi co to za cudo i jak się to sprawuje? Ustrojstwo tańsze od Garmina Forerunner 10 raptem o 49 zł. Sam jestem ciekaw czy jest warte swojej ceny, czy w tym przedziale cenowym nie byłoby lepiej zainwestować w Garmina.
Fabryka Wedla została przemianowana na: Zakłady Przemysłu Cukierniczego im. 22 Lipca. Takie to były czasy ;-).
OdpowiedzUsuńZgadza się :)
Usuń