Pierwsze "biegowe" zdjęcie |
Od tego czasu zaprzyjaźniłem się z pętlą polnych dróg wiodącą ze wsi. Zapoznałem się z jej kilometrażem, co ciekawsze mój organizm nauczył się czuć przebiegnięty dystans i podświadomie daje mi znać, że za chwilę minę kolejny kilometr. Gdy pętla, która liczy sobie 4,1 km zaczynała mnie nudzić szukałem czegoś nowego, czegoś w bok, wokół. Leśnych możliwości mam sporo. Zdarzało się pobiec do wsi, w których normalnie nie bywam, zwiedzić nieznane zakamarki lasu, zabłądzić w nim, źle skręcić i wylądować cały kawał od domu, robiąc w ten sposób nieplanowane 20 km.
Zapoznanie z lasem. 12,25 km |
Dlatego biegam cztery razy w tygodniu, za każdym razem w okolicach 90 minut. I chyba jest to granica za którą, nie ma sensu wychodzić, bo choć nie gustuję w robieniu porządków, w pracach domowych to wiem, że zwiększenie częstotliwości biegania negatywnie wpłynie na dom i rodzinę.
Co dało mi bieganie? Mniej o jakieś 12 kg na wadze i 18 cm w brzuchu. Kilka poznanych osób (bo zbyt towarzyski chyba nie jestem). 2.434 km w nogach. Dwa półmaratony, kilka dziesiątek, parę piątek i krótszych dystansów. Maraton nadal czeka. Przyjaciółka powiedziała mi kiedyś, że maraton wymaga poświęceń, a ja, jako rozsądny facet nie będę nadwyrężał rodziny. Pewnie tak, choć wiem, że jeśli podejmę maratońską decyzję to postaram się do niego solidnie przygotować, bo uważam, że nie sztuką jest przebiec maraton, sztuką jest zrobić to na w miarę przyzwoitym poziomie. Ale te solidne przygotowania nie będą za wszelką cenę.
I nadal dopada mnie leń, nadal ciężko mi usystematyzować kawał życia i wpienia mnie, gdy - tak jak teraz - problemy zdrowotne nie pozwalają mi wyjść pobiegać.
A miałem ambitny plan. W drugą rocznicę wyjść i przebiec trasę, którą zaczynałem przygodę. Wyjść i sprawdzić ile minut zdołałem przez ten czas urwać. Ból łydki nie pozwolił.
Wychodzi na to, że wyszły z tego rozważania o tym, co dało mi bieganie. I kawał samozachwytu również. To oznacza jedno. Trzeba:
- iść do kuchni i zrobić obiad,
- stanąć do samotnych zawodów "ironman", takich przy desce, z żelazkiem,
- wieczorem pobiegać i sprawdzić czy łydka nadal boli. Od 21 lipca biegałem tylko raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz